google-site-verification: googlee61a21330201aadc.html

Aleksandra Liszka

Wodne oczko

 

– Idziemy wieszać firanki. – Powiedziała Barbara, idąc przez ogród w stronę domu.

– Ale najpierw trzeba będzie powiesić żabki. – Dodała, patrząc na dzieci.

Oprócz Barbary i dzieci w ogrodzie nie było prawie nikogo. No właśnie, prawie... Trawa, którą deptamy codziennie, skrywa wiele tajemnic. Wtedy właśnie, pod wielkim parasolem liścia, siedziała w niej żaba imieniem Skoczna. Zwierzę posłyszało rozmowę ludzi. Było przerażone! To, że ludzie, czyli te wielkie stworzenia, przemierzajace ogród, mają coś do żab, było dla niej czymś oczywistym. Żaby są ciągle przepędzane i wśród tych suchych istot budzą wielkie i nierozumiałe przecież obrzydzenie. Ale coś takiego, wieszają żabki! Oto przykład wyjątkowej nienawiści do żab! To masowe morderstwo ma miejsce w ich domu!... Kiedy żaba przestała się trząść i wybałuszać oczy, postanowiła jak najprędzej udać się do Wodnego Oczka, by powiadomić o koszmarze, który ma miejsce w wielkim domu z cegły.

 

***

 

Siedziałyśmy w trawie, zajęte kumkaniem i zauważyłyśmy, jak pędzi do nas Skoczna. Jej skoki były wyjątkowo wysokie i długie. Obserwowałyśmy ze zdziwieniem precyzyjną trajektorię* lotu zaprzyjaźnionej żabki. Po niej można było poznać, że sprawa, w której się do nas udaje, jest czymś naprawdę najwyższej wagi.

– Hop, hop! – zawołałyśmy, siedząc w trawie.

– Mordują! – zawolała żabka, wykonując ostatni skok.Wylądowała tuż przy nas, na miękkich, zakończonych małymi kuleczkami stopkach.

– Kto, jak, kumie**?... – Zapytała ją Wielka Ropcucha.

– Ludzie! Ludzie z domu z cegły! – Odpowiedziała żabka szybko i nerwowo. Żaby znad Wodnego Oczka zamarły. Wydawało się, że cała przyroda wstrzymuje oddech na sekundę. A przynajmniej tak wydawało się żabom.

– O, to doniosła kwestia. – powiedziała Wielka Ropucha. –Musimy zwołać obrady.

– Nie ma czasu na obrady! Trzeba działać. – Zaperzyła się żabka, która przyniosła wiadomość.

– Oni wieszają żabki! Zbrodnia trwa już może od miesięcy! Albo od lat!... – Zawołała żabka.

– Spokojnie, będziesz działać. Tymczasem spiszemy protokół. – Powiedziała Wielka Ropucha. Miała swoje własne sposoby radzenia sobie z kryzysowymi sytuacjami.

 

***

 

Na mocy posiedzenia XIII/czerwiec 2o23 Pod Wielkim Krzewem w Ogrodzie, żaby ustaliły, że:

- Przeprowadzą akcję wywiadowczą w domu z czerwonej cegły. W celu przedarcia się na wrogi teren, miejsce będzie obserwowane przez żaby, wyznaczone do tego celu przez Wielką Ropuchę.

- Obserwujące teren żaby będą robić to w porządku zmianowym, przy zachowaniu należytej ostrożności.

- Pierwsza zmiana rozpocznie się od chwili zamknięcia posiedzenia i wydania instrukcji dotyczących systemu zmianowego.

 

Wielka Ropucha zamknęła posiedzenie i wysłała jako wiadowcę żabkę, która przyniosłą straszną wiadomość. Towarzyszył jej jeszcze jeden płaz***.

-Żaby są zimnokrwiste, to prawda, ale ta wiadomość zmroziła wszystkim krew w żyłach. -Skomentowała Wielka Ropucha po tym, jak zwiadowcy wyruszyli w kierunku domu z cegły. Miały tam przebywać przez osiem godzin i zasięgać informacji. Przy sprzyjających okolicznościach dostały polecenie wkroczenia do domu. A tego, zwłaszcza Skocznej, czyli żabce, które przyniosła wiadomość, nie trzeba było powtarzać.

 

***

 

− Hop, hop! − Powiedział jeden zwiadowca do drugiego.

− Hop, hop. − Odpowiedział drugi zwiadowca pierwszemu.

− Nie widzę cię w trawie. − Powiedział pierwszy cicho i niepewnie, ponieważ nie wiedział, co to znaczy być zwiadowcą. Jak właściwie powinien zachowywać się jako zwiadowca?... Ale skoro nim jest, powinien wiedzieć! Trudna rada.

− Hej! − Powiedziała niepewnie żaba, trochę za głośno. − Co robimy? Wszystkie trudności są do przeskoczenia, pamiętaj. − Dodała, widząc, że druga żaba jest równie niepewna, co ona.

− Jak się czujesz w roli zwiadowcy? − zapytała Skoczna.

− Nie jak żaba w stawie. − odpowiedziała przedsiębiorcza żabka. − Trzeba coś postanowić. − Powiedziała w zamyśleniu.

− Czy doskoczysz do okna? − Zapytała do pierwsza żaba. Potem zaczęły skakać tak, jak mogły najwyżej, ale okno wciąż było bardzo daleko od zasięgu ich łapek.

− Trzeba będzie wejść drzwiami, kumie. − Powiedziała druga żaba. Obie jak na komedę skinęły sobie łebkami i wykonały kilka skoków. Były bardzo lekkomyślne, bo tam, gdzie doskoczyły, każdy mógł je zobaczyć. Naprawdę nie nadawały sie na zwiadowców, tak jak podejrzewała Skoczna. Ale czasem trudne rzeczy udają się tym, którzy robią wiele błędów i nie są stworzeni do przedsięwziętych przez siebie zadań.

 

Za drzwiami wejściowymi słychać było ciężkie kroki człowieka. Była to pani Barbara. Żabki nie wiedziały, ale niosła ona w rękach zwój półprzeźroczystego materiału, którym zamierzała przyozdobić okna.

− Zaraz wieszamy żabki! − Powiedziała wesoło. Któreś z dzieci otworzyło drzwi i wtedy zwiadowcy, nie bacząc na nic, może nawet trochę bezmyślnie, wskoczyli do domu. Żaby wpatrywały się w wielką, tęgą kobietę w szortach, która nazjwyraźniej lubiła dobrze zjeść. „Czy tak wygląda morderca?“, pomyślałą Skoczna. Wydało jej sie to wątpliwe i ze zdumieniem wybałuszyła na nią oczy.

 

***

 

− Potem ona wzięła także małe, białe przedmiociki, dużo mniejsze od nas. − Relacjonowała Skoczna Wielkiej Ropusze po powrocie ze zwiadów. − I powiedziała: podaj mi żabki. Wtedy dziecko, które tam było, wzięło woreczek. Tam było dużo więcej tych małych, białych przedmiotów. Dziecko krzyknęło: „wieszamy żabki!“ Zamarłyśmy, bo miało się teraz okazać, co się właściwie dzieje. A wtedy ten wielki człowiek wziął te małe, białe przedmioty i umieścił je przy oknie pod sufitem.

− Powiedział: „daj mi więcej żabek“ i wtedy dziecko podało mu te białe przedmioty.

− My w międzyczasie poczułyśmy się jak u siebie i zapomniałyśmy, że ktoś nas może zauważyć.

− Ta ulga, kiedy nikt nie chce cię zabić, a spodziewałeś się tego! − Powiedziała koleżanka Skocznego. Przedstawmy ją, bo dotychczas była bezimienna. Nazywała się Rechotka. To ważne z punktu widzenia historii żab i przy Oczku Wodnym będą ją długo pamiętać!

A jak udało się wyskoczyć? Historyczna chwila nastąpiła, gdy do domu zbliżył się mąż pani Barbary, wołając tubalnym głosem jak zwiadowca: Hop, hop!... Okazało się, że niesie jedzenie z grilla. Dzieci pośpieszyły mu otworzyć. Znęcone zapachem pożywienia nie zauważyły małych zwiadowców, którzy bez przeszkód przedarli się na korytarz i znaleźli się bezpiecznie w trawie. W taki oto sposób żaby znad Oczka Wodnego szpiegowały ludzi z wielkiego, ceglanego domu. I nie znalazły nic, co mogłoby im zagrażać.

 

 

 

 

 

* trajektoria − droga w powietrzu, po której odbywa się lot.

** kum − kolega. Zwrot grzecznościowy wśród żab.

*** płazy − zmiennocieplne zwierzęta z grupy kręgowców. Do płazów należą żaby.

 

 

 

 

napisz wiadomość

Imię
Nazwisko
Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!

Zapraszam do współpracy. CENNIK

UICZUL

FORMULARZ KONTAKTOWY

FORMULARZ KONTAKTOWY

TREŚĆ WIADOMOŚCI
WYŚLIJ
WYŚLIJ
Formularz został wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!

Strona zrobiona w kreatorze stron internetowych WebWave

Podpowiedź:

Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium

Ta strona została stworzona za darmo w WebWave.
Ty też możesz stworzyć swoją darmową stronę www bez kodowania.